Dzień dobry!
Dzisiaj przedstawiam Wam pracę w mojej ocenie w stylu steampunk, dla chłopaka mojej koleżanki. To kartka, z której naprawdę jestem zadowolona, może to dzięki temu, że zaopatrzyłam się w liczne dodatki. Papiery oczywiście z UHK Gallery (a jakże!), które chyba nigdy nie pójdą w odstawkę. Mam nadzieję, że chłopakowi prezent się spodoba, w końcu to na okrągłe urodziny... :)
Co sądzicie? :)
wtorek, 20 marca 2018
niedziela, 21 stycznia 2018
Zatopione cuda...
Dzień dobry!
Przepraszam za moją nieobecność, chociaż działo się nie mało.
Dzisiaj podzielę się z Wami moją przygodą z żywicą. Stwierdziłam, że muszę spróbować, bo nie da mi to spokoju. Zaczęłam kilka tygodni temu. Jest wiele poradników w jaki sposób się za to zabrać, więc nie będę się jakoś szczegółowo rozwodzić, ale powiem Wam co jest niezbędne:
- silikon formierski (np. z allegro);
- żywica epoksydowa (też z allegro, ale są różne rodzaje, ja mam akurat taką);
- szklane/plastikowe kaboszony (kupuję w sklepie stacjonarnym, ale można też zamówić)
- barwniki do żywicy (allegro);
- ozdoby do łańcuszków lub bransoletek;
- łańcuszki, kółeczka, zawieszki;
- bazy do kaboszonów (kupuję również stacjonarnie).
Jeżeli chodzi o formę do odlewów to poszłam trochę trudniejszą drogą, ponieważ najpierw kupiłam kilka rodzajów kaboszonów i zrobiłam formę z nich w silikonie. Musiałam prawie 2 tygodnie czekać aż w zupełności wyschnie, nie wiem czemu tak długo.
Można iść łatwiejszą drogą i kupić gotowe formy w różnych kształtach, które są dostępne w ogromnej ilości na aliexpress.
Do podstawowej warstwy żywicy sypię odrobinę brokatu, żeby nie było nudno, ale bez niego też wygląda dobrze.
A oto pierwsze moje "zatopione cuda". Chciałam zrobić kilka ozdób w stylu galaxy, ale to nie jest takie proste!
Oczywiście to wcale nie są wszystkie "cuda". Powiedzmy, że te najmniej szpetne... :) Miałam kilka podejść z których zupełnie nie byłam zadowolona, ale trening czyni mistrza. Jak bardziej się rozkręcę to pomyślę o sprzedaży, a teraz... Lecę do sklepu bo nowe bazy! :)
Pozdrawiam!
Przepraszam za moją nieobecność, chociaż działo się nie mało.
Dzisiaj podzielę się z Wami moją przygodą z żywicą. Stwierdziłam, że muszę spróbować, bo nie da mi to spokoju. Zaczęłam kilka tygodni temu. Jest wiele poradników w jaki sposób się za to zabrać, więc nie będę się jakoś szczegółowo rozwodzić, ale powiem Wam co jest niezbędne:
- silikon formierski (np. z allegro);
- żywica epoksydowa (też z allegro, ale są różne rodzaje, ja mam akurat taką);
- szklane/plastikowe kaboszony (kupuję w sklepie stacjonarnym, ale można też zamówić)
- barwniki do żywicy (allegro);
- ozdoby do łańcuszków lub bransoletek;
- łańcuszki, kółeczka, zawieszki;
- bazy do kaboszonów (kupuję również stacjonarnie).
Jeżeli chodzi o formę do odlewów to poszłam trochę trudniejszą drogą, ponieważ najpierw kupiłam kilka rodzajów kaboszonów i zrobiłam formę z nich w silikonie. Musiałam prawie 2 tygodnie czekać aż w zupełności wyschnie, nie wiem czemu tak długo.
Można iść łatwiejszą drogą i kupić gotowe formy w różnych kształtach, które są dostępne w ogromnej ilości na aliexpress.
Do podstawowej warstwy żywicy sypię odrobinę brokatu, żeby nie było nudno, ale bez niego też wygląda dobrze.
A oto pierwsze moje "zatopione cuda". Chciałam zrobić kilka ozdób w stylu galaxy, ale to nie jest takie proste!
Oczywiście to wcale nie są wszystkie "cuda". Powiedzmy, że te najmniej szpetne... :) Miałam kilka podejść z których zupełnie nie byłam zadowolona, ale trening czyni mistrza. Jak bardziej się rozkręcę to pomyślę o sprzedaży, a teraz... Lecę do sklepu bo nowe bazy! :)
Pozdrawiam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)